I do czego to doszło i do czego...
Co by nie mówić,
na jedno wychodzi.
A bo to coś nie jest
(gdzie by nie, na tym
świecie, w tym wieku)
postawione na głowie.
Niektórzy jednak dają
sobie coś powiedzieć,
ja nie, przynajmniej
we własnym domu.
Ale to nie jest (ta moja
upartość) najgorszą
z moich chorób,
chociaż to właśnie tak
pogarsza się moja
najgorsza choroba
(żeby tylko względem
bezwzględnego świata).
autor
jarosław_wiesławski
Dodano: 2015-02-24 11:22:49
Ten wiersz przeczytano 675 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (2)
Dobrze to wyraziłeś. Miło było przeczytać:)
Pozdrawiam:)
Bardzo ładny, udany refleksyjny wiersz. Pozdrawiam.