do nie(widzenia)
to taki eteryczny wieczór
w kolorze kwiatu pomarańczy
narodzone słowa mrugnięcie rzęs
i jeszcze słodycz obrana do naga
lewą nogą odkrywasz dzień
ciało jeszcze śpi w niedzieli
pościel w błękitne kotki miauczy
chromatyczny sen ucieka w pustkę
w krzyku pragnień słyszałem o Tobie
tu ślepcy szukają drabiny wolności
dotyk i miłość w rzece utopi
bezbarwna rzeczywistość skarcona
facebookiem
a ten blok to mój dom tylko oczy cudze
w gęstwinie czasu zarasta ludźmi
pętla grzechu na zaciśniętym niebie
Bóg przestaje widzieć i nie widzi Ciebie
Komentarze (16)
Piękny wiersz.
Niby do niewidzenia a nadzieja została,
biedne skrzywdzone serducho wyje z rozpaczy,
tęsknota chcąc nie chcąc głowę ciągle zawraca,
ponieważ wszystko mogło wyglądać inaczej.
Tak właśnie odebrałem Twój fajny wiersz Marku.
Serdecznie pozdrawiam życząc miłego wieczoru :)
Bardzo ciekawy wiersz , piękny.
Ech, pięęękny wiersz...
Metafory piękne, myślę że nas dostrzega nawet w
samotności, na duży plus, pozdrawiam ciepło.
A mnie ten ,,krzyk pragnień'' i wstawka z facebookiem
nie współgra z resztą. Wiersz sobie radzi bez
egzaltacji i współczesnego wtrętu. Poza tym wers z nim
nieładnie odznacza się długością.
subiektywnie oddane uczucia
Również jestem pod wrażeniem metafor
Pozdrawiam :)
Piękny wiersz, tyle tu zachwycających metafor...
Za Stellą
Pozdrawiam :)
Sugestywnie.
Pozdrawiam :)
Ukrywamy się w samotności i przed Bogiem..
Czy tak wygląda piekło..?
Bóg w różowych okularach,
a ja z tobą jakby na marach.
Pozdrawiam Marku bardzo sugestywnie ująłeś temat.
*tu ślepcy szukają drabiny wolności
dotyk i miłość w rzece utopi
bezbarwna rzeczywistość skarcona facebookiem*
Wstrząsająca prawda...
może jednak dojrzy peela w tym tłumie
(a może nie...?)