Do pani świata martwych
Zostałaś zesłana na moją zgubę.
Rozpętałaś dookoła mnie wielką rozróbę.
Dookoła siejesz strach i zamęt.
Ja i tak jestem jak tonący okręt.
Wiedziałem, że się zjawisz.
Wiedziałem, że się mi w końcu
przedstawisz.
Myślałem, że będziesz inaczej wyglądać.
Że będziesz mieć szatę porwaną.
Że będziesz szła do mnie z kosą.
A Ty jesteś jak zwykły człowiek, co chce mi
życie zabrać.
Tylko z człowiekiem mogę o nie walczyć.
Z Tobą nie mam szans. Widać na mnie już
czas.
Muszę się udać w wyprawę przez ciemny
las.
Nie będę musiał stawać do wali i
walczyć.
Szkoda się męczyć.
Szkoda się o życie dręczyć.
Tu nie ma nic co by mnie trzymało.
Nie ma nic czego byłoby mi mało.
Starczy mi tego co przeżyłem.
Starczy mi już czego dożyłem.
Mogę sobie z Tobą iść.
Udam się w wyprawę, nie wiem gdzie.
Trafię może do żarem zalanego kraju.
Może też i trafię do raju.
Ale nie wierzę, że tam mi się uda. Tam mnie
życie nie wiedzie.
Możemy już iść.
Jestem gotów. Jestem chętny.
Nie zmieniaj zdania. Świat tu jest
niepojętny.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.