Do Przyjaźni...
Ciągle jeszcze wierzę w to, że życie piękne
jest.
Że idąc w przód, nie cofam się.
Że idąc w przód nie idę sam.
Że żyjąc żyję wciąż.
Że kocham
Że lubię
Że śnie.
Że…
Śmieszna
Niedorzeczna
Pachnąca naiwnością
Prosta, dziecinna wiara zanika,
Ciągnąc za sobą nadzieję, głupich matkę.
Ta matka nie jest głupia, ma tylko głupie
dzieci
Takie jak ja, ty, on, ona, ono, my, wy,
oni, one…
Zanika wiara w ludzi na ich własną
prośbę.
Zanika przyjaźń, zanika miłość, słychać
groźbę
Całkowitego zaniku ludzkich uczuć i
emocjonalnych
Potrzeb, niezbędnych do takich
zwyczajnych
Czynności, ludzkich przecież – by
szczęśliwie żyć,
By kochać
By lubić
By śnić
By być.
To nieprawda, gdy ktoś mówi, że się nie
zmienia.
To jawne kłamstwo, przecież nawet położenie
cienia
Się zmienia w zależności od słońca.
I tak zmienności ludzkiej nie ma końca
Więc pogodzić się z nią trzeba…
Choć niekiedy się po prostu nie da.
Bo to przecież nie jest nic miłego
Gdy ludzie stają się jak ta, za
przeproszeniem, ściana:
Zimna, twarda, farbą oblana.
Przełam się i przytul do ściany; ogrzej ją
ciepłem Twojego ciała.
Spraw by choć przez chwilę się rozgrzała.
Teraz idź, zrób herbatę, wypij, potem wróć
i dotknij ścianę.
Czy jest ciepła, miła i emanuje
uczuciem?
Czy też wyziębiła się i przeszywa chłodu
ukłuciem?
Tak też jest z ludźmi, którzy są jak
ściana.
Czy z zimną ścianą możliwa jest przyjaźń
niekłamana?
Tak samo niemożliwa jak z tymi, którzy
mówią o sobie
„przyjaciel”, lecz prędko
zapominają o Tobie
Szukając innych łatwowiernych, których
zwodzą,
Ranią, gwałcą uczucia, gardzą nimi i
odchodzą.
Plując w twarz, łamiąc serce, zostawiają na
lodzie
- fałszywa przyjaźń bardzo teraz w
modzie.
Aha, czyli mam rozumieć, że zostawiasz
mnie?
Kiwasz głową. Ehh, miałem być niby Twoim
przyjacielem.
Gdy mnie nie było czegoś Ci brakowało.
Bo przecież sama o tym mówiłaś, a teraz już
nie jestem Ci potrzebny?
Nic nie mówisz. Milczenie oznacza zgodę,
A teraz jest bardziej bolesne niż słowa.
Tyle razy mnie przepraszałaś, czy byłem
gniewny?
Nie, nie umiem się gniewać na Ciebie.
Chociaż czułem Twoja ignorancję –
wybaczałem,
Bo wystarczyło mi samo to, że byłaś; a
teraz?
„Życie bez przyjaciela jest jak
śmierć bez świadka”
Tak więc teraz umieram, bo nie mam tego,
co było niezbędne mi do życia
szczęśliwego,
umieram bez świadka, bo przecież nie ma Cię
przy mnie.
Płaczesz? Nie płacz, przecież nie ma
powodu.
Przecież nie stanowię dla ciebie żadnej
straty, skoro mnie zostawiasz.
Nie płacz, przecież nie ranię Cię.
Raczej jest odwrotnie…
Nie płacz, nie mów już nic.
Skoro tak to odchodzę i nie zobaczysz
więcej mnie.
Nie martw się o mnie. Więc piękna pani
– Adieu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.