DO STANLEYA
Posłuchaj, Stanley, od zawsze wydawało mi
się, że nigdy nie
pragnąłeś niczego od życia. Byłbyś świetnym
kotem, bo
koty mają siedem żyć i jest im obojętne czy
stracą jedno,
czy dwa, czy potrąci je samochód, czy
zaatakuje pies.
To miasto bez Ciebie wyblakło, chyba przez
omyłkę spakowałeś
do torby wszystkie kolory. Otwieram puszkę
piwa i stawiam
na parapecie - w końcu opadną bąbelki i
przestaną przywodzić
na myśl ostatnie wakacje nad Wisłą.
Nie będę kłamać. Nie jestem przyzwyczajona
do pustego fotela,
który drażni - przechowuje Twoje ciepło i
każdego wieczoru
odtwarza ostatnią wizytę. Nocą, to
mieszkanie nawiedza stado
dzikich kotów, napełniają mnie nadzieją.
Komentarze (15)
Sylwia czytając Twój wiersz mhmmmmmmmmm raczej inaczej
słuchając to co piszesz ...powstało miłe uczucie
ciepła i płynnej myśli i wiesz co ta myśl była bardzo
sympatyczna ...dla mnie pokazałaś swoje inne oblicze a
może że Ciebie już dawno nie czytałam;)...Pozdrawiam
serdeczni i z uśmiechem:)
Ciekawy, niebanalny wiersz. Brawo.
Diamentami od Misti szlifujesz swój
warsztat.Brawo+pozdrawiam
Wiersz ma specyficzny klimat i jest
zajmujący.Zbudowałaś atmosferę przywodzącą mi na myśl
jakąś powieść.Zrobienie to w kilkunastu zdaniach
myślę, że jest sztuką:))
Siedem żyć to sporo . Niech chociaż jedno poświęci Ci
, za ładne pisanie i tęsknotę . Pozdrawiam
Samotność chyba każdemu doskwiera.. wiersz na
poziomie:)
Bąbelki opadły, bo pióro było w ręce, pusty pokój w
hotelu, i kot Picassa po siedmiokroć, ależ wyobraźnia.
Doskonały model wybrałaś na melancholię. Koty to
istoty niezwykle tajemnicze, a jak mruczą to istna
melancholia.Wszystko mi się podoba.+
refleksja rzeczywistośc i
nadzieja...pozdrawiam...brawo..
kotom moze i wszystko jedno, dopóki nie maja wasnie
siódmego zycia, wtedy taki kot staje się ostrozny, ae
zawsze od poczatku do końca fajnie mruczą ;)
Dzisiaj wracając z pracy myślałam , że dawno nie
czytałam Twoich wierszy i jak mogłam na to pozwolić
zwłaszcza , że do Ciebie zawsze warto wracać i zawsze
niezmiennie można się delektować tym Twoim stylem w
którym w spokojnym tonie piszesz o wielkich ludzkich
problemach i uczuciach a Stanley to fajne imię to
wiem... i fajny człowiek.
Nie znałem Stanley`a, ale sądząc z opisu - sympatyczny
to był gość, bo przyrównany do kota - a ja koty cenię
za indywidualizm.
Wspaniały wiersz, styl również...tak się powinno pisać
potraktowałabym to jako samotność
bardzo fajny, ciepły wiersz. mam tylko nadzieję, że
nie chodzi o tego samego Stanley'a -poetę, ale nie
jednemu Burek. ściskam serdecznie :)
Swietny wiersz i bardzo interesujacy. Twoj styl jest
niepowtarzalny :) Pozdrawiam !