Drabina istnienia
Spadam…
Z olbrzymiej wysokości spadam
Mijając pnących się po drabinie istnienia,
ludzi.
Mijam bogatych, biednych,
uczciwych…
Spadam głową w dół
Jedyną rzeczą jaką dostrzegam jest
drabina
Ludzie wspinają się, spadają zepchnięci,
Spadają… Ja spadam…
Widzę chamstwo i nienawiść, zdradę i
spiski
Łzy spływają po policzkach
Odrywają się i szybują w nieładzie
Bo pomyślałem o tym co zrobiłem
By dojść tak wysoko.
Spadam…Widzę dno…
Małe salto przez plecy,
I odbijam się… wracam.
Zmierzam ku górze by naprawić przeszłość
Zmieniając swoją przyszłość
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.