drapak parasolny
na pączki z różą do babci ? zadane pytanie
dżwięczy w strugach deszczu grając wodą na
nosie
złość wyziera spoza brwi obojętnie ściska
usta do wypowiedzenia
nie wypada uczyć młodych pierwiastków
przekleństw
umyka spojrzenie bez parasola
został w domu podwieszony na werandzie
na wszelki wypadek który się wydarzy
spadek emocji oddala się prostym ściegiem
dymu
z papierosa
nie zamókł chroniony palcem
zmarzłam
czekając na dojazd do domu
w którym pachnie spokojem zamówiona pizza
kawa w filiżance rozgrzewa szybę
przez którą widać spokojne owoce
idą obok siebie dojrzewając do zapomnienia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.