Niby na niby a jednak...
pielgrzymki dnia i nocy zazębiają się
przebudzeniem światów, odrębność w lustrze
gra na grzebieniu czerni - to nie przesada,
usypiam z głową pełną wersów na opak,
wyrzeźbionych z rzeczywistości ...
nie będę pytać, gdzie jawa... ( wyspa na
której sklejam słowa )
tylko nie opowiadaj swoich snów
nie cierpię paranoii
zerwij wszystkie konwalie nad ranem
daj
za to ci wiersze napiszę
świtem o zimnej wilgoci
bedzie to ksiażka marzeń
wydana przez noc
zbyt wielka miłość żeby wyrazić
biel w bólu śnię odrębnie
ociera się zapach o twoje ręce
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.