Droga...
Stoję na drodze,
na drodze do nikąd.
Deszcz bezczelnie chlasta moją twarz,
łykam łzy jak lekarstwo...
Stoję przed domem,
czyim?To nieważne!
Pukam,
pukam coraz głośniej,
niech mi ktoś otworzy!
Błagam, płaczę, klękam,
lecz zero odpowiedzi,
nagle oczy bezsilnie zamykają mi się
i śnię...
śnię o tym, że mi ktoś otworzył,
drzwi...do raju...
Odnajdźcie sens swojego życia...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.