Droga do domu
rano
przywłaszczone na szyi
malin czerwienie
bez pytania zabieram
niknę
w zamieci
już dawno policzek
spłonął
na plecach pieką
portrety
rysowane
kredkami paznokci
nie martw się
nie zapomnę jak
zasypiasz
przepraszam
zadzwonię
powiem
a kosmyk
mam w portfelu
autor
Ignacy Barry
Dodano: 2005-12-29 00:01:02
Ten wiersz przeczytano 413 razy
Oddanych głosów: 7
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.