Droga do domu
Przez zabarwione czernią ulice,
Ida smutni ludzie do domu.
Przez łez szkiełka szklą się lice,
Tylko nie mów o tym nikomu.
Ze stary dąb płacze nocą w parku,
Gdy północ wybija na zegarku.
Że po bezdrożach samotność się błąka,
Budząc ze snu śpiącego pająka.
Że cisza coś śpiewa za rogiem,
Bezdomny pies znów rozmawia z Bogiem.
Że gwiazdy szepcą do siebie,
Jakiś ptak słowa kreśli na niebie.
Więc nie mów tego nikomu,
Tylko patrz idąc spokojnie.
I gdy wrócisz nad ranem do domu,
Połóż się zaśnij upojnie…
Komentarze (2)
Rozmarzyłam sie...naprawdę miło było przeczytać...taki
nieśmiały morał...piękne.
Tak pełno w dzisiejszych czasach smutku, zwątpienia,
ludzie dotkliwie cierpia na samotność. Bardzo ładny
wiersz.