drzewem w polu
topola jest bezlitosna
na przeźroczystej tafelce lodu
cienkim ołówkiem
kreską ledwie widoczną
kształt niewyraźny
chwiejny zarys
i ja płynący gdzieś między
wiecznością
a drugą stroną pnia
przez splątane jak myśli konary
twarz widzę inną
na czarnej siatce opadłych liści
nim oczu żaluzje wiatr uchyli
pustą zostanie gałęzią
15/11/07
autor
Amadeusz
Dodano: 2007-11-15 21:29:38
Ten wiersz przeczytano 357 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.