Drzwi bez klamki
Mój dzień zaczynał się nocą gdy bezmiar wód
srebrem do siebie mnie wiódł
Zawijałem słowem łaknienia piękno nieba i
morza, by dopłynąć do brzegu i portu
gdzie zakwili dziecko, a w przydrożnej
kafejce na stolik spadnie liść jesieni
Nie pytaj skąd się wziąłem dziś, tamte
słowa wdeptywałem stopą w morski piasek
Do moich nóg łasi się psina zamienia
bezksiężycową nudę na przyjemność,
oboje przez noc czuwaliśmy w oczekiwaniu na
błogi sen,
przed oczyma majaki samotna parkowa ławka
przeżywająca swoja samotność.
Noc, czy świtanie - mgła jak wdowi welon
wiszący na wietrze
Gdy się zmieni świat w słoneczny wyjdę za
drzwi bez klamki do świata
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (3)
Bolesławie twój wiersz pełen refleksji zatrzymuje na
dłuzej
pozdrawiam
Ładne zakończenie Bolesławie. Moja psina tez się
łasi:). Dobranoc
Piękna , choć smutna refleksja....Gdzie jest ten
świat? za drzwiami bez klamki.....Pozdrawiam
serdecznie :-)