Duch...
Gdy szedłem po ulicy
Słońce zachodziło już.
Doszedłem do dzielnicy,
W której wiecznie leżał kurz.
Ominąłem tą dzielnice,
I poszedłem do kościoła,
Potem znowu na ulicę,
Głosem swoim ktoś mnie woła!
Nie myśląc długo nad tym,
Szybko odwróciłem się,
Nie wierzyłem oczom swym,
Kiedy zobaczyłem Cię!!
Stałaś tak sama,
Z oczu Twoich płynął deszcz…
Z uczuć byłaś rozebrana,
Ciało moje przeszył dreszcz!!
Mimo tamtej strasznej ciszy,
Która ogarnęła nas,
Twoje serce moje słyszy,
Płonie ogień, który zgasł…
Twoją postać przytulałem,
Byłaś taka inna sobie,
Razem z tobą przebywałem
Zakazanych uczuć drogę…
Chyba nigdy nie zapomnę
Deszczowych oczu twych,
Jeszcze nie raz pewnie wspomnę,
Ciche słowa w ustach swych…
Jeszcze nie raz serce wspomni,
Jeszcze nie raz wspomni słuch,
Jaki byłem niespokojny,
Kiedy w mych ramionach płakał
duch…
Jeszcze o tym nie wiedziałem,
Kiedy pożegnałaś się,
Że ostatni raz widziałem
W życiu ziemskim wtedy Cię!
Jeszcze o tym nie wiedziałem,
Że odeszłaś z tego świata..
W głowie ciągle rozmyślałem,
Czemu zimna byłaś taka.
Kiedy doszedłem do domu,
W progu mnie powitał list.
Nie mówiłem nic nikomu
Co się wydarzyło dziś!
List podniosłem, otworzyłem…
Z oczu popłynęły łzy,
Nic nikomu nie mówiłem
Że to napisałaś Ty.
„Dosyć życia, złych nawyków,
Dosyć ludzi, moich łez
Idę tam, gdzie nie ma krzyku…
Chodź więc ze mną jeśli
chcesz…”
Nie wierzyłem oczom pewnym,
Wciąż myślałem że to żart,
Ale uwierzyłem wtedy,
Gdy powtórzył mi Twój brat!
Już jej nigdy nie zobaczysz,
Już nie dotkniesz dłoni jej,
Tego już nie będzie gdyż,
Ona zeszła z drogi swej…
Przecież była tak radosna,
Przecież znała życia sens,
Bez niej będzie pierwsza wiosna,
Której położyła kres…
Nikt już nigdy się nie dowie,
Czemu dziś odeszła stąd…
Tajemnicę zamknie w grobie.
Kiedy popełniła błąd?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.