Dwa oblicza
Pod szmaragdowym niebem,
w blasku sierpniowego poranka
usiadło szczęście
na szarym kamieniu
i wsparło dziecinną twarz swą na
dłoni...
Cisza zadum i myśli
spowita w bladobłękitną mgłę...
Gdzie byłeś szczęście
w te ulewne dni???
Mówisz, że boisz się jesieni?...
Bo widzisz! - musisz zrozumieć,
że czasem wszystko umiera,
by odrodzić się na nowo...
Słucham?
Wróciłeś za szybko? zbyt wcześnie?
nie ta pora,
nie ten dzień,
nie to miejsce,
nie ten czas???
I właśnie dlatego odszedłeś?
Pomimo tylu obietnic?!
A teraz?
Gdzie teraz jesteś szczęście?
Widzę Cię!... lecz... wciąż nie
dotykam...
Siedzisz zadumane na szarym kamieniu,
pod szmaragdowym niebem,
w blasku sierpniowego zmierzchu,
z twarzą staruszka
wspartą na pomarszczonej dłoni...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.