dwa portrety czekającej /popr./
z pogodnym błyskiem w oczach, z radości
rumieńcem
spogląda w przyszłość. wokół tak cudnie
zielono -
jej eden - w kwiatach ślady bucików
dziecięcych,
zabawki rozrzucone na ścieżce do domu
w jej ciemnych włosach tyle tęsknoty za
dłonią
co dreszcz wywoła, palce wplatając w ich
miękkość
w ogrodzie stoi, czeka - zza drzew się
wyłoni
za chwilę jego uśmiech - co tchu będzie
biegła...
***
skulona postać siedzi na schodach przed
domem
jej oczy razem z niebem zgasły zimną
nocą
gdy stała w płatkach śniegu na drodze, a
słona
bezradność się zeszkliła od mrozu, w twarz
wrosła
i wyżłobiła w skórze bruzdy zbyt
głębokie
a szron we włosach osiadł bielą i w nich
został
"lulajże, lulaj" echem paliło jak ogień.
pisk opon, z krzykiem szyby pękały... ta
wiosna
bez jego śmiechu przyszła, bez szczebiotu
dzieci
a ona ciągle czeka z obiadem świątecznym
Komentarze (19)
niezwykły wiersz, przejmujący prawdziwością obrazów,
dwa jakże różne portrety tej samej kobiety, jestem pod
wrazeniem
Choć jestem facetem, po przeczytaniu tego wiersza
poczułem ze zdziwieniem, że oczy mi sie zaszkliły i
nie wstydzę się do tego przyznać. Pięknie Zorianno, po
mistrzowsku. Taki wiersz, jak już zauważyła onajedna
na pewno nie jest jednodniowy, zostaje w pamięci. I
warto, żeby został.
Ciekawy pomysł na wiersz. Brawo. Pozdrawiam
Bardzo podoba mi się pomysł na wiersz, odebrałam go
jak spojrzenie na tą samą kobietę , w dwóch różnych
etapach jej życia, pierwszy radosny, pełny miłości,
radości i szczęścia, w chwili oczekiwania na
ukochanego, drugi po tragedii, obfituje w ból z powodu
utraty kogoś bliskiego. Za pomocą metafor stworzyłaś
te klimaty w sposób bardzo przemawiający do
czytelnika. Forma oczywiście urzeka, a cały wiersz
pozostaje w pamięci.