Dwa Światy
Mam starą przystań gdzie fale spokojne
a wiatr chłodzi płomień gwiżdżąc poprzez
szpary
gdzie chleb na stole
dla piskląt krojony
a wino czerwone jak dotyk
dotykiem uśpiony.
Mam w chmurach schronisko burzami
targane
gdzie niegasnący ogień w wiecznej lampce
płonie
przed światem schowani zimno rozcieramy
potłuczone swe dusze z wolna odnawiamy.
Zbłąkane i ślepe
Uściskiem złączone
W Twoich ciepłych większych
Moje małe dłonie.
I tak wydeptuję swe ścieżki
codzienne
pomału
prosząc dobrego Boga
by na zawsze zatrzasnął
przede mną
drzwi konfesjonału.
Komentarze (7)
No tak....Wiersz zmusza do refleksji, ale gdzie jest
pointa?
Mam różne interpretacje do ostatniej strofy, a te,
dają wiele do myślenia.
Moim zdaniem ciekawie to ujęłaś.
twój świat niegrzeszny,gdzieś schowany w obłokach,sny
w nim pokładasz gdy noc już głęboka.
powoli .. z nadzieją spinamy się do tego drugiego
świata gdzie nasze małe dłonie ściśnie mocna Boża
dłoń!!
Bóg dziwniejsze prośby słuchał, lecz tej Twojej
dziwnej troszke, nie posłucha, bo Ty z czego się
spowiadasz? Z tego piękna, co Ci nadał, czym obdarzył,
z Twoich uczuć tak rozległych, z Twojej pieśni wciąż
głośniejszej?
Spowiedz? Czy grzechem jest zycie
nawet to pelne marzen?Rzecza ludzka
jest bladzic.
Wiersz ciekawy, a ostatnia zwrotka zmusza do
poszukiwania odpowiedzi na pytanie: co Autor miał na
myśli? Wstępnie mam dwie interpretacje.