dwa światy
dawniej lata płynęły jak naręcze kwiatów
w upalne wieczory układaliśmy ikebany
tuliłem spoconymi dłońmi nadzieję na
wspólny dom rodził gwarne owoce
mogłem nim wykarmić każdy nowy dzień
i odważnie myśleć z twoją głową na
piersiach
zatrzymywać czas w wyciągniętej dłoni
a zapach ciepła jeszcze we mnie jak wino
kwitły dni pośpiesznym oddechem
drżenia ławicami spoza światła tylko
wystarczyło pogładzić dłonią już
wakacje cumowały w zielonym atolu
dziś płowieje mój obraz w obcych oczach
codziennie umierają słowa od góry można
dosłuchać się tylko pustki a niebo nad
barem
zaniosło się chichotem
/Jan Gawarecki/
Komentarze (10)
Podoba mi się, choć smutno nastraja.
Bardzo na tak...Pozdrawiam.
Janku bardzo rzadko zaglądasz na Bej - dlaczego ?
dwa światy - dwa wymiary
tylko my gdzieś zagubieni w czasie
pozdrawiam
Nie dać się odrzeć ze wspomnień...
może to lek na niedobre zakończenia.
Pozdrawiam :)
Podoba mi się, stworzony przez ciekawe metafory,
klimat tego wiersza. Pozdrawiam :)
Ładnie i smutno za tym co minęło, no i świetnie
spuentowane zakończenie...pozdrawiam:)
prawdziwy wiersz niezywykle metafory pozdrawiam :)
Na styku dwóch światów - smutny wiersz, dobry przekaz.
Zatrzymałeś metaforami, przemówiłeś melancholią.
Pozdrawiam
niestety tak jest... :):) ładny wiersz:)