Dwie połówki
miłość swą poznał w ogrodzie
pod drzewem jabłoni siadała
uwielbiać czytać chciała w przyrodzie
oczka czarniutkie zamykała i o życiu
rozmyślała
nazwał ją pierwszą połówką jabłka
a sam zostać chciał drugą
wołali na nich szczęśliwa parka
żyli radośnie, promienną strugą
a życie płynie i niesie niewiadome
chwile
i przyszła taka chwila, gdy w nią choroba
się wdała
ciało jej kruche, zdrowie malutkie, mówiła
w trudzie
razem cierpieli, lecz ona pocieszyć go
chciała
czekać go będzie w rajskim ogrodzie
i tak cichutko, spokojnie zasnęła, pierwsza
połówka jabłka
kwiatki jabłoni na trumnę posypał
łzy nie uronił, wszystko przetrzymał
na grób swej połówki dziennie
przychodził
i modlitwę swą do niej przemawiał
lecz dusza cierpiała, sercem rzucało
rozum już zasnął, głowa bolała
męki przechodzi obolałe ciało
myśli ucichły i cisza nastała
stał pod jabłonią, szaro już było
spojrzał na niebo, łza z oka spływała
pęto sznurka na drzewie zawisło
gałąź jabłonki się zgięła
zimny wiatr drzewo owiał
drugą połówką jabłka kołysał
dreszcz listki potrząsał
wiatr zamilkł, duch jabłka uleciał
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.