Dworzec ruchomych spojrzeń
Dworzec ruchomych spojrzeń
wymyśliłem dziś śmierć zmęczoną
szła środkiem nocy
samotna jak bezdomne słowo
składające litery gdzieś w pustej
uliczce
przeganiane z zamykanych o północy
dworców
zdań z wykrzyknikiem
nawet jej nie współczułem
ona była tuż obok w pędzącym na północ
pociągu
wyplatała czarny warkocz białego wiersza
wykręcałem resztki sensu
by wypluć go pod nogi nieznajomemu
zawieszony pod sufitem hali dworca
czekałem zapowiedzi własnej śmierci
konduktor od siedmiu boleści
stał na stopniach pociągu
nawet nie zabrałem ze sobą podręcznego
bagażu
trzymałem tylko nieważny bilet w lewej
dłoni
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.