Ty
Ty
drzwi do błękitu otwierasz
kluczem wilgotnym rosy
na oścież szeroko jak oczy w ciemności
słuchając obrazów tępych
w całunie dni które minęły
nitką białą zostajesz
ulem światła u sufitu wiszącym
rojem czułych słów
migotliwością co z brzękiem opada
muśnięciem warg oszronionych na szybie
z radosnym - tak
z radosnym - nie
odgłosem bosych stóp
madonna z dłonią otwartą
w srebrnym oddechu zimy
dotykasz przychodzisz
snem na powiekach zostajesz
autor
Amadeusz
Dodano: 2006-11-21 06:37:51
Ten wiersz przeczytano 488 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.