Dziadzio Śpioch
Arkadiusz Łakomiak
Zjadłszy pyszny swój obiadek,
Uciął drzemkę raz mój dziadek.
Chrapie przy tym - tak okropnie,
że aż pękła szyba w oknie!
Trzęsie się budynek cały,
a w nim: szafy i regały,
kubki, szklanki i talerze;
lipa w parku, dąb przy skwerze.
Lecz dziadziunio dalej chrapie.
Chwilę przerwał - tlenu łapie,
zmienił boczek, potem drugi;
w łóżku leży już czas długi.
Dopytują się sąsiedzi
- Co za licho tamże siedzi,
może wzywa ktoś pomocy?
Szybko - leki, wodę, koce...
Przyjechała straż pożarna
- Pewnie rodzi tu ciężarna,
dzwońcie prędko po doktora,
póki jeszcze na to pora.
Dziadziuś zbudził się tymczasem
- Cóż to, ludzie, za hałasy?!
Przez was spadłem na podłogę,
ciszej proszę... spać nie mogę.
Komentarze (50)
PanieMisiu wierszyk bardzo bardzo udany. Gratuluję
serdecznie pomysłów.
Dziękuję Krzysztofie, zefirku i tulipanku
no ciszej tam bo spać nie mogę
dobre:)
kiedyś Mój tatuś nie wierzył Nam,ze chrapie dopiero
jak Go nagarałysmy z siostra zdziwiony zapytał to
Ja...
pozdrawiam Arku:)
intrygujący ciekawy wiersz pozdrawiam serdecznie :)
Przednia lektura, Panie Arkadiuszu!
I przyznam się, że to pierwszy utwór dziś, który
czytałem z dreszczykiem: "co będzie dalej?"
To wielka sztuka; zainteresować dziś czytelnika
(widza), który właściwie wszystko już widział.