Dzieci
Ktoś może czuje bluesa
na pewno to nie ja
owszem kiedyś bywało
miało się jakieś marzenia
coś tam się robić chciało...
dziś widzę drzewa suche
słowa niedowarzone
jedynie małe dzieci
są przygody spragnione
bez względu na pogodę
czy deszcz czy słońce świeci
bawią się w piaskownicy
hustają głośno krzyczą
wspinają jeżdżą trąbią
padają turlikają
chorują nie śpią wiele
śpiewają gdzieś w kościele
pojmują w lot prawidła
trudne nie do pojęcia
ja mam je w pracy na co dzień
powiedzcie czy nie mam szczęścia?
są ufne przemądrzałe
nieomal doskonałe
głaszczę je i przytulam
i leczę gdy potrzeba
i to jest mój kawałek
niepojętego nieba
zdarzy się że chłopisko
coś mruknie z sentymentem
„pamiętam doskonale
to ja ...byłem pacjentem”
Komentarze (6)
O tak Halinko! Masz bardzo wdzięczny zawód, leczyć
dzieci to jet COŚ, ich buźki wyrażają wszystko.
Mówią, że ten jest stary, którego denerwują dzieci. Ty
podziwiasz ich żywotność i cieszysz się mogąc pomóc.
Przemijanie czasu nie musi się wiązać z brakiem
marzeń….
Wiersz nie jest adresowany do dzieci a refleksją
autora nad mijającym czasem (w ogóle przemijaniem)
gdzie przez pryzmat dzieci, ich entuzjazm, radość
życia, chęć poznawania otoczenia i zabawy na zasadzie
kontrastu pokazany jest bagaż życiowy i zmęczenie
osoby dojrzałej (lekarza pediatry), który satysfakcję
znajduje w tym, że jest rozpoznawalny przez swoich
byłych już dorosłych pacjentów i ich podziękowaniu.
Jest pod względem narracji i sformułowanych myśli
formą poprawną.
Dzieci jeszcze nie zniszczyla proza zycia i to dlatego
sa takie PRAWDZIWE...
No, dzieciom bym tego nie polecała ... aż kapie
nieskrywaną goryczą ... można owszem pisać o goryczy
ale czyż nie lepiej ująć ją w piękne słowa,
zakamuflować trochę?
dobrze być wspominaną, dobroć będą pamiętać...ja
chciałabym być znów dzieckiem, wtedy jeszcze wszystko
miało sens, ładny temat wybrałaś...pozdrawiam