Dzień
Szósta-otworzyłam leniwie oczy wierząc że
ten blask to nie początek końca
Siódma- zmyłam z siebie nie moralne
wspomnienia minionej nocy tłumacząc sobie
” sama tego chciałaś”
ósma- gorąca kawa, szybkie spojrzenie w
lustro, przestrach, nigdy więcej to był
ostatni raz powiedział mój ironiczny
uśmiech
Dziewiąta- tysiące ludzkich bezlitosnych
spojrzeń skreśla mnie z listy
człowieczeństwa
Jedenasta- o Boże jak szybko mija mi
życie
Dwunasta- zadzwonił, chce powtórzyć
wszystko o czym ja staram się zapomnieć
Trzynasta- zabijam w sobie każde pozytywne
uczucie, każdą dobrą myśl topię w gorzkich
łzach
Czternasta, piętnasta, szesnasta,
siedemnasta- uśmiech fałszywy, grzeczne
dziękuję i znów zagłębiam się w nicości
Osiemnasta- w czterech ścianach walczę by
wygrać z pożądaniem i udowodnić światu że
jestem czegoś warta
Dziewiętnasta, dwudziesta- głuchy zegar
wygrywa melodie, za oknem głośny gwar,
walka we mnie kim mam się stać
Dwudziesta pierwsza- wdziewam maskę, udając
że silna ze mnie kobieta, wychodzę
trzaskając drzwiami mojego prawdziwego
“ja”
Szósta- otworzyłam leniwie oczy wierząc że
ten blask to nie początek
końca……
Komentarze (2)
Jakże długa jest droga do piekła...
brnę wciaż w dół
i nie wiem, że zataczam koła...
...
I ten wiersz ma dla mnie niesamowity wydźwięk. Bardzo
mi sie podoba, "trafia we mnie". Spacer po krawędzi
światła, żeby zmiażdżyć wężowi głowę...
wiersz bardzo mi sie podoba , to jak jest zbudowany i
fajne zakończenie.
wiersz jest o osobie która jest w błędnym kole z
którego sie nie sie nie chce wydostać, bo po co jak
jest jej z tym dobrze ;)