Dzień ...
Nasłuchuję..
Spoglądam na ludzi
na ich szare życie
na marionetki
wlokące za sobą cienie swoje
Zapomnieni przez Boga
choć o łaskę proszą
o lepsze życie...
Odwracam od nich wzrok
patrze na stare kamienice
Niszczone od wieków
kryjące tajemnice
Gdyby mówić mogły...
Wysłuchał bym je!
Zagubione myśli
prawdy zapomniane...
Unoszę głowę
by na niego spojrzeć...
Znów szarośc...
Gdzie błękit ?
Słońca promienie ?
...
Kropla deszczu
jak łza uderza o chodnik
Delikatnie kilka łapię w dłonie...
Ich smak
już nawet nie są słone.
Deszcz przybiera na sile
ulica pustoszeje
Ze ścian domów
spływa drud codzienności...
Chciałbym usiaśc, odpocząc
spokojnie na śmierć czekając
Tak jak umiera ten świat
Powoli...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.