Dzień jak dzień
zaczął się zwyczajnie
przesuwał się powoli ku wieczorowi
bez celu szła za nim
spojrzała na jesień kolorową
nagle pękło coś...
myśli w głowie zaczęły wirować
łzy spłynęły
bezbarwne słone
stanęła chwilę
bezbronna...
krzak Jadwisi ujrzała na drodze
zerwała bukiet
połączyła z wrzosem
przycisnęła do piersi
poszła...gdzie?
jak wróci to może powie...
wieczór czai się za oknem
kowalanka
autor
kowalanka
Dodano: 2020-10-01 21:10:59
Ten wiersz przeczytano 730 razy
Oddanych głosów: 15
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (18)
Spójnie i bardzo spokojnie.
Ładnie poprowadzona refleksja. Pozdrawiam.
Hmmm ładnie i zatrzymująco.
Pozdrawiam serdecznie :)