Dzień Zakochanych
niepoważnie
wstaję rano wściekła
bo znów jest coś nie tak
znowu boli głowa
do pracy od nowa
ni chwili spokoju
rozżalona kąpiel
nie da mi ochłody
nie da mi zapomnieć
znika cała słodycz
wracam do pokoju
śniadanie na stole
w talerze podane
"co innego wolę!
wścieklizny dostanę!
znów będę spóźniona!
miałeś wcześniej budzić!
przecież cię prosiłam!
żal mój chcesz wymusić
miną zasmuconą,
to już też znosiłam
nie dotykaj mnie nawet!
nie mam czasu na to!
już szaleję prawie!
nie - ty jesteś wariatem!"
gdzieś telefon dzwoni
biegnę go odebrać
palec utkwił mi w drzwiach
ból już w całej dłoni
a twarz tonie we łzach
jedno mam marzenie -
w piżamę się przebrać
szybko wskoczyć w łóżko
łeb nakryć poduszką
popaść w zapomnienie
a ty mówisz cicho:
"chodź się przytul myszko,
nie, niczego nie chcę -
ważne, że tu jesteś"
i przepraszam tych wszystkich, których ten wiersz zawiedzie ;)
Komentarze (2)
zbyt nerwowa jestes soczewico..proponuję walerianę:)
A mnie ten wiersz nie zawiódł. Wydał mi się prawdziwy,
przepełniony codziennością. Ma swoje tempo,
rozwijającą się akcję i chwilę spokoju na koniec.