el viatge
w czarnym ogródku
bielą ozłoconym
gdzieś na szarym końcu
upalnego lata
świst paluszków małych
kiedyś potępionych
rwie się znów ku słońcu
aż do końca świata
kapią słodkie łezki
z miodem się mieszają
w strachu zagubione
z nadzieją czekają
błyszczy ostrze srebrne
wzroku wypatruje
gdzieś na krańcu duszy
swobodnie się snuje
znów uśmiech na twarzy
minionego lata
bawi i tryumfuje
aż po koniec świata
jeszcze raz z czułością
do ciepła przytula
karmi końce zmysłów
w powietrzu się buja
gdy powieki zamknie
więzi dni godziny
w sieć łapie marzenia
naiwnej dziewczyny
gdy tak przyszło umrzeć
w bieli ogrom ciężki
uśmiech promienny
usta jej zasłania
suche i spękane
od ciągłego łkania
i znów bose stopy
pieszczą drogą ziemię
ma ojczyzno, matko
już idę do ciebie!
i choć w głowie szumi
śmierci podmuch groźny
w mroku się zatraca
i do ciała wraca
jeszcze raz na ostrze
spojrzeć jej przystało
gdzie jest Katalonia?
wciąż jej mało mało!
mnie czerwień płynącą
ze srebrnego nieba
coś światu zabrałam
coś mu odebrałam
nie chciałam...
nie chciałam...
a że żyć też nie chce
bez tej drogiej głowy
i w rozkoszy utonąć
nie będzie jej dane
czerwień pocałują
jej usta znękane
i znów wraca do siebie
słabiutka dziecinka
słońce znów tuli
jak mała dziewczynka
włosy jak pszenica
czerwienią zachodzą
czy się oswobodzą?
nic już nie ważne
mijają minuty...
srebrnego przyjaciela
w dłoni bierze uchwyt
opada bezładnie
na dywan się słania
wargi krwią spływają
od ciągłego łkania
drogą tą skórę
czuje pod kostkami
napawa się dniami
żegna się z nocami
wędruje przez świata
ogrom nieskończony
we łzach się topi
człowieczek zgnębiony
z flagą drogą
w pośmiertnym błękicie
wraca jej życie!
promienie czuje
palą aż do kości
tym się delektuje
wśród swej przyjemności
i hymn nieskończony
w jej duszy gra:
"si estirem tots
ella caurà"
Najdroższej i ukochanej ponad życie ojczyźnie - Katalonii. No t'oblidaré mai. Sempre fins la fi del món. Sempre teva.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.