ELEGIA O CHŁOPCU
Mojemu synowi... a może Twojemu też... cóż, zycie jest jak wiersz...
Nauczono Cię syneczku
Złości tej na pamięć
Kiedyś jeszcze był w łóżeczku
Mogłeś się pożalić mamie
Życie twarde i nabrzmiałe
Przystawiło broń do skroni
Skuty gniewem los na skałę
Uchwyciłeś w swojej dłoni
I wyszedłeś synku drogi
W przestrzeń życia ciemną
Pełnoletność Ci pod nogi
Woń rozwiła nieprzyjemną
Zanim chwycisz w żagle wiatr
I odpłyniesz w rejs daleki
Jeszcze krzyża uczyń znak
Byś nie odszedł bez opieki
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.