Elizabeth
Tej która wprowadziła mnie w mrok...
Jej kruczoczarne włosy lekko opadają
Na białe jak marmur szlachetne ramiona
Jej głębokie oczy prawdę znają
O , której nikt prócz niej się nie
przekona
Jej usta pełne słodyczy
W której może byc jad
Codzienne sny o zdobyczy
Jaką jej może dac świat
W tym pięknie jest coś śmiertelnego
Cichego jak wiatr zwodniczego
Ten widok wiru jej ciała
Włosy rozwiane w tańcu
Jak czarnych kruków chmara
Perlisty śmiech niewinnośc ruchów
W mój umysł ten obraz wdarł się
Czuję motyle w brzuchu
Choc ona jest tylko snem
Lecz kiedyś ją znajde daleko
Pod zamkniętymi powiekami cierpienie
Leżąca nad zimną rzeką
Czuc będe jej przemarzniętych ust
drżenie
Na tych ustach pocałunek złożę
Zabierze mnie razem ze sobą
Tam gdzie nam dobrze byc moze
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.