epitafium niedoskonałe
myślałem o sieciach wyrzuconych na brzeg
bez ryb które miały trzepotać płetwami
samotność jest czasem lekarstwem
pamiętam dębowy zegar
półspalony sonet zagubiony w piasku
ciało tężeje na myśl rozstania
na łonie natury czuję ukojenie
poezja jest dobra na wszystko
patrząc na prozę - myśli zwietrzałe
zapominam
gdy zaglądam w skarbiec duszy
zamykam wieko - po - mnie
pod ugiętą półką książka
"dopóki śmierć nas nie rozłączy"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.