Erato
Owładnięty o Erato wspomnieniami
Niewyraźnymi myśli skrawkami
Światło, konający blask pomiędzy
marzeniami
Sny rozproszone świadomości wichrami
Światło pomiędzy cieniami
Piękny sen walczący z koszmarami
Wśród kłamstw, słowo wypowiedziane
szczerze
Wokół wątpliwości, to w co wierze
Radość Jej ust przed oczami mam
Tak wiele za to Wenus dam
Całą swą piękną klątwę jaką w sobie mam
Za największy edeński dar jaki znam
Z tchnieniem kompromis, gdziekolwiek
będę
Na każde niemożliwe się zdobędę
Jeśli Jej życia powiew czuć na skórze będę
Niczym podróżnik z krainy snu, świat cały
obejdę
Fragment tego świata noszę w sobie
Ofiarować go pragnę jedynie Tobie
Piękna myśl, wywołująca trwogę
Wstyd mi tak, więcej dać Ci nie mogę
Burza w głowie, w sercu strach ogromny
Ona potęga, a ja żywioł skromny
Szept dodaje o duchy, bądź spokojny
Na przeciwności losu odporny
Nie chcąc istnieć jedynie chwilami
Chcąc zapanować nad wszelkimi zmysłami
Nie chcąc umierać dzień za dniem
Chcąc nie móc, już to wiem
Oczy stanowiące najpiękniejsze wiezienie
Będąc wysoko, gdy pochłaniało mnie
pragnienie
Żyłem głosem, karmiłem dusze słowami
Jak znaleźć sens idąc pustymi ulicami
Jak martwy sen czuję się?
Nigdy nie mówić „Kocham Cię”
Tego nauczyłaś mnie
Zabijać ból, chować cierpienie
Cichy wiatr, słońce wokół nas
Oszukuję świat, pochłania czas
Co myślałaś w tedy, gdy byłem tam
Co teraz, gdy jestem tu, całkiem sam
Otacza mnie zdradliwy świat
Na oczach mych płonie jego piękny kwiat
Pozostanę sobą nawet jeśli zostanę sam
Wiem czym jest życie, jego reguły znam
Wiem, dziś nienawidzisz mnie
Pochłonięty, poświecony anioł - upadnie
Nisko tak, tu gdzie rządzi zapomnienie
Gdzie koniec daje ukojenie
Wstyd moim imieniem
Dotknięty cichym upokorzeniem
Śmierć, nie jest drogą ku nicości
Jeśli nie konasz w samotności
Kiedyś agonia, dziś opętana głowa
Ile ran przysporzą mi jeszcze te słowa
Nadal tu jestem, oddycham nadzieją
Silne starcie z ziemią, przeszłości
aleją
Bruk zaśmiecam
Hańbę ze wstydem mieszam
Leże, konam, wstać nie mogę
Skazany na postój, na jedną drogę
Morduję obrazy niezmiennej przeszłości
Dla marnych chwil nie mam litości
Dziś rozmywa się żal, niknie wszystko
Nigdy Cię nie było, nigdy nie byłaś
blisko
Śmiech umilkł, urwał się szybko
Łzy twe znikły, jak i zgasło ognisko
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.