erekcjato higienicznego czyściocha
Dopadła mnie słabość nowa,
słabość ta – to fasolowa.
Jasiek, Jasiu, Jasiuleczek,
jest jak w gębie cukiereczek.
Atlas, Mamut, czy też Kama,
w sosie, bez, czy nawet sama,
to codzienne me marzenie,
pieściło mi podniebienie.
Po bretońsku, czy do zupy
mam fasoli pełne kupy.
Mógłbym jadać ją codziennie,
bezustannie i niezmiennie.
Lecz mam problem dość drastyczny
(on typowo jest gastryczny).
Każdy wie, że po fasoli,
brzuch przeważnie mocno boli.
Do tej pory też to miałem,
bezustannie kupę chciałem.
Czy to w windzie, czy też w metrze,
w słońcu, w deszczu, czy na wietrze,
niczym kornik myśl cię drąży,
czy się kibel znaleźć zdąży.
Często robię tez pod płotem,
ale mam problemy z kotem,
który wciąż mnie prześladuje,
łazi za mną, pomrukuje,
plącze mi się pod nogami,
że nie zdążam też czasami…
Papier mam toaletowy
szary, biały, kolorowy…
Mam? A guzik! Tak myślałem,
bo go kupić zapomniałem!
Pomnę, gdy mi twarz pobladła,
jak biegunka mnie dopadła,
więc pobiegłem za chałupę
i podtarłem sobie pupę
liściem, trawą, tym czym miałem,
choć na oczy nie widziałem!
Rzekłem wtedy mimo woli:
Już nie będę jadł fasoli,
nie zapaćkam swej chałupy,
nie będę wycierał pupy,
nie będę wciąż zlany potem,
nie usiądę już pod płotem
podcierając kotem
Komentarze (32)
Basia23:) Dla mnie super, dla kota - mniej...
haaaaaaaa
Pozdrawiam serdecznie :)
ha ha ale super zakończenie Pozdrawiam serdecznie
Gacku :)