erekcjato higienicznego czyściocha
Dopadła mnie słabość nowa,
słabość ta – to fasolowa.
Jasiek, Jasiu, Jasiuleczek,
jest jak w gębie cukiereczek.
Atlas, Mamut, czy też Kama,
w sosie, bez, czy nawet sama,
to codzienne me marzenie,
pieściło mi podniebienie.
Po bretońsku, czy do zupy
mam fasoli pełne kupy.
Mógłbym jadać ją codziennie,
bezustannie i niezmiennie.
Lecz mam problem dość drastyczny
(on typowo jest gastryczny).
Każdy wie, że po fasoli,
brzuch przeważnie mocno boli.
Do tej pory też to miałem,
bezustannie kupę chciałem.
Czy to w windzie, czy też w metrze,
w słońcu, w deszczu, czy na wietrze,
niczym kornik myśl cię drąży,
czy się kibel znaleźć zdąży.
Często robię tez pod płotem,
ale mam problemy z kotem,
który wciąż mnie prześladuje,
łazi za mną, pomrukuje,
plącze mi się pod nogami,
że nie zdążam też czasami…
Papier mam toaletowy
szary, biały, kolorowy…
Mam? A guzik! Tak myślałem,
bo go kupić zapomniałem!
Pomnę, gdy mi twarz pobladła,
jak biegunka mnie dopadła,
więc pobiegłem za chałupę
i podtarłem sobie pupę
liściem, trawą, tym czym miałem,
choć na oczy nie widziałem!
Rzekłem wtedy mimo woli:
Już nie będę jadł fasoli,
nie zapaćkam swej chałupy,
nie będę wycierał pupy,
nie będę wciąż zlany potem,
nie usiądę już pod płotem
podcierając kotem
Komentarze (32)
brak mi środków
Jan Dmochowski:) Skorzystałem z poprawki:)
Pozdrawiam:)
A może - już nie będę jadł fasoli - Dla wyrównania
tempa. Pozdrawiam.
wictoria2014:) Proponuję przejść na dietę i zamiast
listów wysyłać sms-y :)
-"Pewnego wieczora ojciec słyszy modlitwę synka:
- Boże, pobłogosław mamusię, tatusia i babcię. Do
widzenia, dziadziu.
Uznaje, że to dziwne, ale nie zwraca na to szczególnej
uwagi. Następnego dnia dziadek umiera. Jakiś miesiąc
później ojciec ponownie słyszy dziwną modlitwę synka:
- Boże, pobłogosław mamusię i tatusia. Do widzenia,
babciu.
Następnego dnia babcia umiera. Ojciec jest nie na
żarty przestraszony. Jakieś dwa tygodnie później
słyszy pod drzwiami syna:
- Boże, pobłogosław mamę. Do widzenia, tatusiu.
Ojciec - prawie w stanie przedzawałowym. Następnego
dnia idzie do roboty wcześniej, żeby uniknąć ruchu
ulicznego. Cały czas jest jednak spięty, rozbity,
rozkojarzony, spodziewa się najgorszego. Po pracy
idzie wzmocnić się do pubu. Do domu dociera koło
północy. Od progu przeprasza żonę:
- Kochanie, miałem dzisiaj fatalny dzień...
- Miałeś zły dzień? Miałeś zły dzień? Ty?! A co ja mam
powiedzieć? Listonosz miał zawał na progu naszych
drzwi! -"
dla Ciebie -abstrakcja!!!,
wictoria2014:) To tylko abstrakcyjny humor, który nie
ma nic wspólnego z rzeczywistością...
Czy to kot, czy ogon czarta,
byle była rzić wytarta:P:P
-"Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym
zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym
odróżnił jedno od drugiego.-"
Marek Aureliusz
AnnaX:)
Anna, nie znasz się na żartach?
Ważne, by była podtarta! :))))))))))
ilona86:) Po co kot się pcha pod rękę,kiedy ja
przeżywam mękę ?
Pozdrawiam:))
zefir:) Dzięki, pozdrawiam:)
Zaraz pęknę ze śmiechu, jak można tak biedne zwierze
maltretowac, brutal z Ciebie;)
hahahaha
gacek czyś rozum postradał,
kotem! Toż to nie wypada.
))))))))))))
Super pozdrawiam
ZOLEANDER:)
Miło, że się podoba:)Proponuję do Twojej jajecznicy
Jasia:P Serdecznmości:))
Ha, ha, ha!!! Jesteś niesamowity! Serdeczności :))