Eskalacja uczuć
O! Jakie dziwne formy może przybierać szaleństwo ludzi zdrowych.
Nie zgładzi mnie fanfaronada
nepotycznych
bezdusznie wypaczonych potworów
Obejmę dowództwo nad cytadelą uczuć
Obędzie się bez diabelskich pertraktacji
Żadnych pokojowych rokowań na
zakończenie
Walki o imponderabilia z realiami
Skomercjalizowanego świata
Gdy ostatecznie spróbują odgrodzić
Od Spraw Istotnych
Gdy zszargają świętości
Zbezczeszczą Nieskończoność
Bez skrupułów spalę ich
Na stosie własnych uprzedzeń
Od decyzji koniecznych nie ma odwrotu
Aby zmartwychwstać
Trzeba przeżyć wszystko
Przezwyciężyć Narodziny i Śmierć
Być czymś ponad
Kimś innym w tym odmiennym sensie
Wbić sztylet w serce samozagłady
Pokonać Miłością szarą stronę
egzystencji...
Nie zniszczy tego żadna trucizna
przyrządzona
Z największym kunsztem z
niesprawiedliwości
Choćby powołali konsylium wybitnych
doktorów
W celu zgładzenia wyobraźni inaczej zwanej
chorobą
Ludzi o otwartych umysłach
Nie pozbędą się mojego szaleństwa
Nigdy.
To dla Michała i tak jakby dla mnie, bo pojęłam dzisiaj, jakie potencjalne zagrożenie stwarzam dla własnego życia, ale mimo to nie zrobię nic, aby się go pozbyć...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.