Spacer
zostawiam za sobą przekleństwo
zamykanych drzwi szamocąc się
z chęcią krzyku
czas pozaglądać w czyjeś okna
bezszelestnie sunąc po szklanej
tafli chodnika
pooglądać senny krajobraz
płynący spokojem i szeptem
ich właścicieli
psst zdaje się że twój dom już śpi
szaleństwem niewypowiedzianych
słów "szir haszirim"
więc skrzypię śniegiem w drugą stronę
ku idącej lekko Selenie
wiesz lubię łapać
zapach mijających mnie kobiet
w tym płynącym za nimi szalu
tak obsesyjnie
szukam twojego "channel five"? "wink"?
nie nie nie tym razem słodszy był
bo sprawił zawód
i już nie jest tak spokojnie bo
zgrzyta w zębach gorycz i huczy
w uszach przeklęty
świat który złośliwie wydziera
mi się do ucha "ty przegrałeś
to ty zostałeś
sam odrzucony niechciany ty"
więc krzyk rośnie w siłę jest gotów
już zaraz teraz
...
zostawiam za sobą przekleństwo
krzyku szamocąc się z kluczami
by otworzyć drzwi
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.