Eurydyka
Eurydyka
wedrzeć się z sykiem
przez otwarte żaluzje nieba
w spienione krople błękitu
bramą lepkiej muszli echa
wzburzonym przypływem
wystawionej włóczni cienia
gdzie falujący łan pszenicy
eterycznych olejków skóry
słonecznym południem płonie
by opaść rozpiętą wiatrem
kokardą dłoni jedwabną
na rzekę rwącą
światłem magicznej latarni
traw prześcieradła
dojrzałych nocą fioletów
dotknij
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.