Fatamorgana
Oaza i źródło wody
Na środku pustyni białej
To dobry punkt, więc gospodę
Niewielką tam zbudowałem.
Upał – aż pęka termometr,
Po prostu nie mieści się w pale,
A tutaj cień sykomory,
A tutaj miły szum palem...
Praca od rana do rana –
Zajęcie mam zapewnione.
Tu wszystkie szły karawany
Poić zwierzęta spragnione.
Ujrzałem raz – rzec się godzi –
Jak poprzez oazę moją
Dziwaczna grupka przechodzi
Ot tak, bez chwili postoju.
Więc dogoniłem z niej kogoś
I gościa tego zaczepiam.
Mówię, że przed długą drogą
Popasać tu, w cieniu, lepiej.
- Tu nie ma oazy – wrzaśnie –
Sprawa powszechnie jest znana.
Prezes nam dawno wyjaśnił,
Że to jest fatamorgana.
- Fatamorgana? A wodę
Skąd mam ze sobą człowieku?
Ja tu prowadzę gospodę,
Niedługo będzie pół wieku.
On na to rzekł: - Będzie lepiej
Dla nas, lecz też i dla pana,
Gdy pan przestanie się czepiać.
Pan też jest fatamorgana!
Komentarze (23)
SUPER!
Dziękuję za odwiedziny.
KrzemAniu - Poprawiłem. Prawie wszystko zgodnie z
Twoimi sugestiami (tylko VI zwrotkę ciut inaczej). Mam
nadzieję, że teraz jesteś zadowolona.
Fajny wiersz
Pozdrawiam serdecznie :)
Świetne! :)
Czytelna i ciekawa opowieść o ślepym posłuszeństwie, w
rytmicznym ośmiozgłoskowcu. Kilka wersów ma po
dziewięć sylab. Co myślisz jastrzu o zmianie "Napoić"
na "Poić", pozbyciu się "Tu" i "To" z szóstej strofy i
zmianie "On na to mi:" na "On na to rzekł -" (mz
lepiej się czyta)?
Miłego dnia:)
no cóż, wiara to taka fatamorgana
Panie, ile tu przygody, a iiileeee ironii ;-) ;-) Ale
w sumie... Nie ma się z czego śmiać...
Świetny wiersz i kapitalna puenta. Pozdrawiam :-)
Wiara silniejsza niż fakty. Częste zjawisko.
Pozdrawiam.