feniks
z cyklu banałem pisane
w te ostatnie kilka chwil
w nieboskłonie całowieczności
utoczyłem swoim bliskim krwi
pomijając datę ważności
założyłem lekkość butów swych
by zaniosły do upodlenia
posklejałem rozpustą dni
a uczucia toczyła gangrena
wyliniały pomarszczone brwi
koszmar wystygł na zimnych powiekach
kiedyś ruszą normalniejsze dni
niedowiarkiem w zwyczajność człowieka
potem kupię duży bukiet róż
i zasiądę z tobą do stołu
jedno wiem na pewno już
dla Feniksa trzeba popiołu
Komentarze (3)
Ma w sobie coś...z nutką uśmiechu.I napewno nie jest
pisany banałem! ;))
Zatkało mnie...to bardzo piękny, poważny i mądry
wiersz..ot...taki nietypowy banał...podoba mi się.
No banałem pisane tak zupełnie to nie jest-przesłanie
swoje ma wiersz:)