Filozof
Ulepił mnie z gliny cuchnący staruch
Ojcem kazał się nazywać
Żyłem...
Jeden z milionów niczym karaluch
Rok a może dłużej, wiek...
Powiedzą kiedyś wiekowy człowiek
Modlę się....
Do Boga, do kogokolwiek
Miłość też była, uciekła
Chyba że sam ją wygoniłem
Skutecznie....
Wszelką nadzieję przegoniłem
Zdarza mi się nie myśleć
Gdy śpię, czy na niby umieram
Lubię jak boli
Uczucia czosnkiem nacieram
Ulepił mnie z gliny cuchnący staruch
Zupełnie mi teraz obcy
Jak wcześniej
Jeden z milionów niczym karaluch
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.