Fraszka na ŻULA
Przetarł oczy żul nasz z rana
Jego żona znów pijana
Wyszedł z rana do roboty
(tak naprawdę to głupoty)
Bo koledzy już czekają wiwatują
Przedrzeźniają w ciągłym balu swego
życia.
Sklep otwarty , więc do picia
Zabierają się z ochotą
Pierwszy żulek szef, mądrzejszy,
Później Stefek syn czerwonoskórej gejszy
Nosy puchną im w swawoli
Ale głowa już nie boli!
Potem datki wczesnym rankiem
Zbierają pod przystankiem
Każdy mądry wygadany
Łeb wesoły, rozhukany
I tak życie pędzą słodko
Lecz czy to życie złotko?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.