Gadka szmatka
Powtarzał - chcę umrzeć,
lecz trąbił na alarm,
gdy poczuł się gorzej,
by rodzina cała
mogła zewrzeć szyki
i bronić przed kosą.
On wszystkie pastylki
spożywał ochoczo.
Życia się uczepił
i za trzech się trzymał,
a gadka o śmierci
brzmiała jak dyrdymał.
Komentarze (68)
Proszę bardzo.
Jurek
Nie nadążam z podziękowaniami. Dzięki Eleno:)
To pewnie jakiś uciążliwy hipochondryk. Pozdrawiam
Tobie Jerzy także dziękuję za przeczytanie i
komentarz:)
i zatruwał wszystkim życie "głupim gadaniem" - chciał
skupić na sobie uwagę wszystkich, znam podobnych...
Dziękuję Anno za komentarz. Zawsze kiedy słyszę takie
teksty, przypomina mi się jak Wiesław Michnikowski w
kabarecie starszych panów śpiewał:
"Bo wszystko może być dęte,
a słowo musi być święte,
powiedziałem a czy b czy x
mam obligo na fix,
tak jest.
Ja zerwałem z wujciem Kubą właśnie przez ten jeden
krok
że mi zrobił grandę grubą, jak był chory temu rok.
Ja go z czoła pot ocieram, przy nim czuwam, trzymam
łeb,
on mi szepce: "ach, umieram! Ty dziedziczysz po mnie
sklep".
I nie mija dwa tygodnie, jako z łóżka wstał -
swobodnie
I się pęta - nie pamięta! I się coraz lepiej ma.
A ja czekam miesiąc równo, po miesiącu mówię - trudno,
Ja się martwię, swoją drogą, ale nie znam go jak psa."
Miłego dnia.
Gorzej, że robił to stale, systematycznie, z niezwykłą
zaciętością i upodobaniem.
Jurek
Ironicznie ale i z miejscem na refleksję... Czasem w
emocjach ludzie mówią że chcą umrzeć,a gdy śmierć w
oczy zagląda, to okazuje się że wcale umierać nie
chcą.
Miłego popołudnia:)