Gamoń
Należę do ludzi, którzy mają bujną
wyobraźnię. Przydaje się, kiedy chce się
bujać w obłokach, ale czasem zawodzi w
sytuacjach, kiedy mogłaby pomóc podjąć
ważne decyzje, czy podpowiedzieć coś
intuicji.
Często marzę o rzeczach, czy sytuacjach,
które są nierealne i nieosiągalne, i
potrafię tak wczuć się w te wyimaginowane
twory mojej wyobraźni, że niekiedy niemal
gotów jestem uwierzyć, że to się dzieje
naprawdę...
Wielokrotnie wracam w myślach do sytuacji,
zdarzeń, które faktycznie przeżyłem, a
które są czasem przeszłym, i wyobrażam
sobie ich zupełnie inne zakończenie. Albo
wcielam się w rolę kogoś sławnego, np.
aktora, czy sportowca i nawet widzę siebie
jak strzelam ważną bramkę, będąc
cudownym piłkarzem, reprezentantem kraju,
ubóstwianym przez kibiców, bogatym... Albo
wyobrażam sobie siebie na scenie, z
mikrofonem, gitarą, na jakimś koncercie,
gdzie dajemy czadu, a dziewczyny krzyczą i
piszczą z radości na mój widok i każda jest
gotowa dać się pokroić w plasterki, byleby
tylko móc dotknąć skrawka moich
przepoconych i wyświechtanych spodni, lub
znaleźć się w zasięgu rozpluwanej śliny
lecącej mi z rozwartej dzikim śpiewem
paszczy.
Zdarza się, że sięgając w myślach do czasu
przeszłego, mam do siebie żal, czy wręcz
pretensje za to, że zrobiłem coś tak, a
mogłem inaczej, że gdybym zrobił inaczej, a
nie tak jak zrobiłem, to zyskałbym coś,
czego nie zyskałem. Wiem, że każdy jest
mądry po szkodzie i każdy z perspektywy
czasu może powiedzieć, że gdyby miał
wówczas ten rozum co teraz i tę wiedzę, to
wtedy postąpiłby zupełnie inaczej i byłby
dzisiaj w zupełnie innym miejscu.
Każdy zna z opowieści, z książek, filmów,
kariery ludzi, którzy zaczynali od zera, a
dorabiali się wielkich pieniędzy i
majątków. Takie kariery fascynują każdego.
Mnie na pewno.
Ilu z nas otarło się o taki życiorys? Było
blisko osiągnięcia sukcesu, ale zabrakło
szczęścia, odwagi, ktoś nas uprzedził,
przechytrzył?
Ja otarłem się o taki życiorys i do dzisiaj
nie mogę sobie wybaczyć sytuacji, której
nie wykorzystałem, a której wykorzystanie
gwarantowało prawie na 100 % pełen sukces
finansowy i zupełnie inne życie? Czy
lepsze? Gdzie byłbym dzisiaj? Czy
słyszałbym o stronie www.kobieta.pl?
Inni to zrobili, nawet dużo później ode
mnie. A może tak miało być?
Mądre przysłowie mówi, że lepiej jeść
małymi łyżkami, ale cały czas, niż raz a
dobrze. Ja raczej mogę o sobie powiedzieć,
że należę do tych pierwszych.
W połowie osiemdziesiątych lat byłem
bardzo młodym człowiekiem, który po tym,
jak nie dostał się na studia, postanowił
się tym nie przejmować i udowodnić
wszystkim, że da sobie radę, a studia nie
są mu do tego wcale potrzebne.
Wziąłem się za handel. Byłem jednym z tych,
którzy handlowali na bazarze w Berlinie
Zachodnim, zanim jeszcze runął mur,
jeździłem „w celach turystycznych” do
Rosji, Jugosławii, na Węgry. Ale
przeoczyłem miejsce niemalże tuż przed
nosem, jeszcze wtedy niemal dziewicze....
Miejsce, gdzie za parę lat ludzie zaczęli
zarabiać krocie, gdzie wielu dorobiło się
fortuny. Ja tam byłem jednym z
pierwszych... Niestety nie wyczułem
dziejowej chwili, nie przewidziałem tego,
co w niedługim czasie nastąpiło.
Tym miejscem był bazar w Łęknicy. Kiedy w
połowie lat osiemdziesiątych przyjechałem
do tego przygranicznego miasteczka, w
miejscu, gdzie później powstał jeden z
większych przygranicznych bazarów na
zachodniej granicy, stało zaledwie kilka
drewnianych, małych budek, przy których
kręciło się kilku Niemców. Rozłożyłem się
ze swoim towarem na rozkładanym łóżku
polowym i przez kilka dni, codziennie
dojeżdżając jakieś 40 km, próbowałem
zarobić parę marek. Ale to jeszcze nie był
ten moment. Stwierdziłem, że mi się nie
opłaca codziennie dojeżdżać, narażać na
deszcz, zimno, za tych kilka „marasów”.
Innymi słowy, odpuściłem sobie bazar w
Łęknicy.
Kilka lat później, miejsce, gdzie stawiałem
swoje łóżko polowe, a które wówczas mogłem
wykupić za marne grosze, było jednym z
bardziej atrakcyjnych na całym bazarze, a
ci, którzy mieli tam swoje budy naprawdę
zarobili duże pieniądze.
A ja tam byłem, wódkę piłem i d..y
dałem..
Wystarczyło przeczekać jeszcze parę
miesięcy, może tylko tygodni...
Mój znajomy, który razem ze mną handlował z
łóżka polowego, a który przeczekał ten
nieciekawy początkowy okres, jakiś czas
potem postawił pierwszą budę, później
drugą, aż w końcu miał ich chyba z
dziesięć...
Może dzisiaj też, tak jak on byłbym
biznessmanem, jeździłbym najnowszym
mercedesem ze swoją kolejną żoną, czy
kochanką, młodszą od własnych córek,
nosiłbym złote łańcuchy na szyi grubsze od
przedramienia, miałbym kilka domów, jeździł
na wczasy na Karaiby, płacił krocie swoim
byłym, alimenty, łapówki, podejrzane typy,
procesy ze wspólnikami, dłużnikami,
wierzycielami, kontrole Urzędów Skarbowych,
Celnych i innych, stres, adrenalina,
podziw, zazdrość, strach ... To dopiero
jest życie pełną gębą!
A miałeś to wszystko na wyciągnięcie dłoni,
gamoniu... Gdzie podziała się twoja bujna
wyobraźnia i na co ci ona potrzebna?
Gamoń!
Komentarze (24)
Chyba każdy człowiek w pewnym momencie życia
zastanawia się co by było gdyby... i dotyczy to
naprawdę różnych rzeczy miłości,biznesu czy
nauki.Niestety na nurtujące pytanie nie dostaniemy
odpowiedzi.Bardzo dobra refleksja,lecz chyba nie
należy zbyt często oglądać się za siebie.Pozdrawiam
serdecznie.:)
Świetna, refleksyjna opowieść, pozdrawiam :)
każdy ma taką chwilę zastanowienia coby było gdyby?
nieraz sobie myśle,że--- mieć młode lata teraz i rozum
dzisiejszy inne wybrałabym życie... czy byłeś
"gamoniem" nie!! po prostu tak wyszło a pewnych
sytuacji nie da się wyczuć ... pozdrawiam:)
Samo życie, dobry wiersz. Pozdrawiam serdecznie z
uśmiechem.
Ja natomiast w jednej chwili podejmowałam
decyzje...okazywały się dobrym wyborem...i to co mnie
spotkało, czasem i łzy też się obcierało szło pożyć,
zachowując czyste sumienie...
Życiem naszym rządzą przypadki...umiejętne ich
wykorzystanie daje profity, ale i ból...
Takie handlowanie i ja przeszłam we Frankfurcie n.
Menem...Germany...
Z perspektywy czasu policz co zyskałeś, a nie co
straciłeś...może dzisiaj więcej masz...to się nazywa
spokój, święty spokój...pozdrawiam serdecznie
Witaj:)
Przeczytałem Twój "monolog" z wielkim
zaciekawieniem.Gdyż ja również czasem tak się
zastanawiam co by było gdyby...:) Ale także myślę,że
niejeden z nas tak robi i to zapewne nawet
nieświadomie:)Byłem też kiedyś w Łęknicy i chyba z
drugiej strony granicybyło WaissWaser(nie pamiętam jak
się to pisało) jednak to były czasy jeszcze NRD:)
Pozdrawiam:)
Witaj. Ciekawa opowiastka... ale czytam sobie z
ironia, bowiem te samochody, panienki przechodne jak
towar na bazarze, czym sa w zestawieniu z chwilowa
mysla, zeby zaby zyto... itd. Jestem raczej
przekonana, ze Gamon ma sie calkiem dobrze w tym
miesjcu w jakim jest teraz :) Moc serdecznosci:)
Zastanawia sie agarom gdzie na beju stoi peela polowe
lozko;)))))
Niestety nie wszystko da się przewidzieć.Nie zawsze ma
się farta.Ale swoja drogą trzeba mieć marzenia i
cywilną odwagę aby zaryzykować coś w życiu.Pozdrawiam.
Nie ma czego żałować...lepiej żyć spokojnie
,bezstresowo i uczciwie bo to daje większą satysfakcję
w życiu niż bogactwo i podejrzany interes,bo można to
w każdej chwili stracić.Ciekawie się czyta
.Pozdtrawiam.
refleksyjnie i mądrze...podoba się, choć długi ten
"wiersz"+:) pozdrawiam serdecznie
Mawi! - może mialbyś - najdroższy samochód,
złotaLancuchy ,ale one bardzo często są tak cięzkie,
jak bak wolności, Może siedziałyś w więzieniu (jak
Gawronik np.),może lezałbys bez nagrobku - zakopany
gdzieć w puszczy nadnoteckiej, może trpiłoby ćię
dwustu wierzycieli, może Twoi pracownicy - wielbiliby
Ciebie, a może otoczony byś był tysiącem - i garstką
-najbliższych - nienawistnych. Zależy - na ile
wystarczyłby Ci wiedzy , doświdczenia - i - wyobażni.
Jesteś jednym z mocnychwygranych:publikujesz - z duzym
powodzeniem, masz kontrkt z dobym wydawnictwem,
Czytelnicy ( i nie tylko dzici) -kochają Cię. to
sporo. - to bardzo dużo!
Pozdrawiam serdecznie:))
to wszystko co wymieniłeś w puencie, szczęścia nie
daje... i myślę, że dobrze o tym wiesz :))
Jak w życiu dołek za chwilę góra
i tak rozwija się życia szpula.
Pozdrawiam MaW-i, bardzo ciekawy kawałek prozy.
Fajne spojrzenie na siebie z odrobiną ironii. Po
przeczytaniu czuję przez skórę, że gamoń mimo tych
zawirowań jest człowiekiem zadowolonym z siebie i
raczej nie zazdrości znajomemu, z którym stawiał
pierwsze kroki w biznesie:)
Miłej soboty:)