Gdy miłość umiera w Nas
Orzechowe mam papierosy
I kaszmirowe powietrze
Poczekam tu jeszcze
Póki rzęsy wolne od rosy
W dym orzechowy
Zaplątane uciekło spojrzenie
Wlewa się do głowy
Wciąż aktualne marzenie
Wyleciałam z własnych dłoni.
Nadal patrzysz spokojnie jak płaczę
Nie przytulasz do skroni,
Nie odciągasz od krawędzi, gdy skaczę
Wypadł z ręki papieros
Może teraz mnie zauważysz?
Lecz nie zechcesz go podnieść
Tak się boisz, że się poparzysz...
Komentarze (1)
"Wyleciałam z własnych dłoni... "- świetne.