gdy na zewnątrz jesienna niepogoda
Gdy za oknem jest szaruga.
Czarna chmura z nieba mruga.
Gdy deszcz chlupie o chodniki.
Burza niszczy odbiorniki.
Gdy o czwartej jest już ciemno
Tak ponuro i jesienno.
Gdy świat chodzi spać zamglony.
A mróz chwyta nas w swe szpony.
Gdy już sensu nie widzimy.
Drogi swoje wciąż gubimy.
Gdy parasol wiatr porywa.
Ryk wichury las okrywa.
W moim sercu jest ciepluto.
Tak przytulnie i mięciutko.
Bo do ognia dołożyłeś.
Dużym kocem otuliłeś.
Zasunąłeś też rolety.
By mi z oczu zeszły bzdety.
Zaparzyłeś ciepłą kawę.
Przytuliłeś każdą wadę.
I rozgrzałeś zimne dłonie.
Całując zmęczone skronie.
Obudził mnie wichru huk.
Bo to znowu sen na jawie.
Ciebie przy mnie też nie było.
Tylko plama po tej kawie.
Tylko dłonie tak zmarznięte.
Okna też nie zasłonięte.
W kominku się nie paliło.
Zresztą nawet go nie było.
Jednak w sercu iskra była.
Ta co Miłość rozjaśniła.
dla mojego kochania :*
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.