Gdy poeta umiera
pięć minut wieczności
Gdy poeta umiera,
Pegaz do nieba zabiera.
A tam u bramy raju,
wszyscy na niego czekają.
Poeci serdecznie witają,
chóry anielskie śpiewają.
Muzy do stołu proszą,
już ambrozję roznoszą.
Słońce nigdy nie zachodzi.
Wszyscy piękni i młodzi,
sam Bóg wierszy
posłuchać przychodzi.
Przemawia pierwszy.
Za nieprzespane noce,
łzy nad światem wylane,
wiersze najpiękniejsze
z najpiękniejszych,
bo sercem pisane.
Pięć minut wieczności ci daję,
od dziś niebo twym rajem.
Baw się, raduj, odpoczywaj
i bądź duszo szczęśliwa.
Wnet ich do bramy wezwano,
bo następna poety dusza,
w ostatnią podróż wyrusza
i u bram nieba,
godnie przyjąć ją trzeba.
Komentarze (58)
Łzy na ziemi, radość w niebie...
Poezja pozostanie...
pozdrawiam cieplutko:)
Pięknie nas witali, bo na nas czekali. Pozdrawiam.
jestem bardzo ciekawa czy nas tam przywitają
pozdrawiam:)
ciekawe, czy nas tak przywitają?
Loko i wysoko i niebiańsko u Ciebie :) Pozdrawiam
Bóg zadba o wrażliwe dusze.
Poezja jest wieczna
Ach loka, jakby to bylo przyjemnie i pieknie,
umarlabym juz dzisiaj!:)
Wiersz piekny,
Pozdrawiam jak zawsze, cieplo.
poeta umiera.. a żyją jego wiersze ..
Bardzo przyjemny wiersz :) Dziś 20 listopada, moje
urodziny i Twój wiersz obudził mój uśmiech mimo, że
tematyką jest śmierć a urodziny są dowodem na
starzenie się, przynajmniej na papierze ;) Pozdrawiam
serdecznie i daję plusik :)
Być poetą, być poetą...
Piękna nagroda w ciekawym przekazie.Pozdrawiam:)