Gdy sen nie chce przyjść
Domy zmrużyły senne okiennice,
księżyc przysypia, dziś stało się
wczoraj,
ubywa nocy, płytko coraz płycej,
ptaki wnet zaczną swój poranny chorał.
Tłuką się w głowie rozedrgane myśli,
nerwy jak struny skrzypiec poszarpane.
Momos sarkasta znowu Lunę wykpił,
gniewna pognała srebrzystym rydwanem.
Czas spać, nim pierwszy promień przez
zazdrostki
wpadnie i ranek w twarz mi się zaśmieje.
każdy dzień przecież miewa swoje troski,
każda noc winna być ich ukojeniem.
Komentarze (23)
Piękne metafory Basiu.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszych sukcesów paaa
Każdy Twój wiersz czytam z przyjemnością.
Pozdrawiam serdecznie.
Ładnie. Miłego dnia.
Dobrze napisany wiersz pozdrawiam
Bardzo piękny i ładnie ubrany w słowa wiersz.
Pozdrawiam milutko.
Dziekuję Ewo, poprawiłam
Bardzo obrazowo o bezsenności:
"Tłuką się w głowie rozedrgane myśli,
nerwy jak struny skrzypiec poszarpane"
To przecież ten natłok myśli jest wtedy najgorszy.
Wkradł się mały błąd w słowie "zazdrostki". Wiersz mi
się bardzo podoba.
Bardzo dobrze napisany wiersz.
Pozdrawiam:)