gdy zamykam oczy
w czerni płonie jutrzenka i chociaż wnętrze
zamrożone to ławo jest wyrwać ze stawów
wiotkie ręce dacie mi te zasłużone abym
głodny nadziei głośniej klaskał ku niebu
wokół cisza trzepoczę niczym ptak
porzucony w szopie bez okien gnębiony
wierzę i neguje ślepe prawo do absurdu
grawitacji
Komentarze (3)
Janku smutek w Twoim wierszu i po mistrzowsku dobrane
metafory zatrzymują na dłużej
pozdrawiam
ciekawy wiersz, dobre metafory, trafna parabola życia,
a brak interpunkcji sprzyja wieloznaczności
interpretacji i skłania do zastanowienia, pozdrawiam
;)
Smutek jest częścią naszego życia.Pozdrawiam:)