A gdyby?
Rozważania namnożone w głowie
A gdybym tak splunęła,
na pięcie odwróciła i wyszła?
Zostawiła wszystko moje,
moje śmiechy i radości,
moje łzy i smutki,
cały świat mój?
Co by było?
A jakby to było uciec,
biec do przodu i nie myśleć
o powrocie?
Nie bać się konsekwencji czynu tego?
A gdybym poszła w siną dal,
mając czasem wszystkiego dość,
zniewagi mnie, słów mych,
potykania na czasem nierównej drodze,
byłabym szczęśliwsza?
A co by mnie spotkało w nowym świecie,
tam gdzie mnie nikt nie zna
i jestem nikim i kimś zarazem.
Jakbym tam miała?
Czasem ochota wpływa,
jak wielka woda uderzająca
w nieszczelną zaporę,
czasem przyjdzie mi myśl taka,
ucieczki od wszystkiego.
A czy uciec się tak da?
Tęsknoty się wyzbyć,
samemu jak pył w nieznanym
świecie poradzić sobie...
Strachu i lęku się wyzbyć
wśród obcych, bez podpory bliskich?
Jak mam uciec skoro kocham
świat mój, budowany od małego?
A gdyby tak zamiast chęci ucieczki,
stanąć i przestać się przejmować.
Odwrócić się do Słońca,
iść drogą swoją starą,
czasem tylko schować się
i poprosić o prywatność?
rozważaniom ujście czasem trzeba dać.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.