GEJSZE
Gejsze miały jedwabne, hebanowe włosy,
Skośne oczy i zmysłowe usta.
Roztaczały woń opium które paliły...
Ich czerwone kimona w świetle latarni,
Były koloru krwi...
Gejsze miały swoje marzenia,
Wypływające z rękawów ich sukni,
Ze słodyczy głosu, spojrzenia migdałowych
żrenic,
Zaklęte w szpikach upiętych we
włosach...
Gejsze miały sandałki na koturnach,
Co noc ciemną wypatrywały szczęścia...
Lecz przychodzili i odchodzili...
Gubiąc swój zapach na jedwabnej
pościeli.
Nikt z nich szczęścia nie chciał
zostawić,
Za to monety przy macie..., czasem kwiat
lotosu...
Gejsze miały cerę z porcelany...
Pachniały cedrem...
Drobnymi dłońmi parzyły herbatę
jaśminową...
Ciepłymi gestami dawały rozkosz,
Smukłą nicią talii odkrywały zmysły...
Potem znów...
W ciszy księżyca za haftowanymi
parawanami,
Paliły opium i marzyły...
Mgaret
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.